czwartek, 12 grudnia 2013

Update 12- 19 grudnia

Się je:

  • DINER 55 we wtorek 17 grudnia kontynuuje tradycję Taco Tuesday. Każde pojedyncze taco kosztuje 4 zł. Must-try dla fanów meksykańskich smaków.
  • La Chica Sandwicheria w godzinach 8-12 do każdej zamówionej kanapki dodaje swoją kolumbijską kawę gratis. Kawy nie próbowałam, ale kanapki- cud miód.
  • Barn Burger wprowadził dziś, 12 grudnia, do swojej oferty dwa sezonowe burgery. Pierwszy, o którym już pisałam, to Wygrywam z anoreksją- duża porcja mięsa, bekonu i sera, pozbawiona warzyw. Drugi, Oszukać przeznaczenie, zawiera wegetariański kotlet warzywny, sałatę lodową, rucolę, kiełki lucerny i rzodkiewki, ogórka, cebulę, mozzarellę light i niskokaloryczny sos. W zestawie sos BBQ, salsa fresca, coleslaw i frytki (do pozycji nr 2- na życzenie). Oba w cenie 26 zł.
  • Bar restauracyjny Karmnik wprowadził ofertę świątecznego cateringu. Jeśli chcecie na swoim wigilijnym stole postawić półmisek ręcznie lepionych pierogów lub warszawski schab w galarecie- należy skorzystać z opcji dostępnej na ich facebooku.
  • Tel-Aviv przeszedł remont generalny. Ponowne, wielkie otwarcie będzie miało miejsce 13 grudnia. Ponadto Tel-Aviv zaprasza w swoje progi w Sylwestra. Wejście za darmo, rezerwacja miejsca kosztuje 50 zł. W cenie zestaw przystawek i powitalne prosecco.
  • Krowarzywa burgerem tygodnia jest szpinaczex. Kotlet składa się ze szpinaku, tofu, czarnych oliwek, ryżu i oregano. Do tego oczywiście standardowe warzywa i szeroki wybór wegańskich sosów. Dostępny do niedzieli 15 grudnia.
  • Leniviec w weekend 14-15 grudnia, ugości nas Rosyjskim bufetem śniadaniowym. Za ok. 25 zł będzie można zjeść bliny ze śmietaną, bliny z wędzonym łososiem, smalec z ogórkami i razowym pieczywem, kiszone pomidory, pastę z kabaczka na chlebie razowym, racuchy z jabłkami i syrniczki z miodem. Bufet podawany jest w godzinach 9-14. Napoje dodatkowo płatne. Leniviec organizuje też Sylwestra. Znając ich ekipę, będzie raczej grubo, zwłaszcza z drinkami, które robią. Na ten wieczór należy zrobić rezerwację.
  • Zapiexy Luxusowe codziennie do 17, do każdej zamówionej zapiekanki dodają kawę lub kultową lemoniadę za 1 zł. Smaki PRL-u- wzruszające dla tych co pamiętają, hipsterskie dla tych, którzy tylko słuchali opowieści dziadka.
  • Burger Kitchen serwuje 12 i 13 grudnia mule w białym winie i porach. Tym, co to się boją muli powiadam: to pyszne jest. I wygląda zabawnie-erotycznie.
  • 1500 m2 do wynajęcia zaprasza na Urban Market. To niezwykłe targi kulinarno-designerskie, które odbędą się już w tę niedzielę, 15 grudnia, w godzinach 12-18. Będzie można dobrze zjeść, wychillować się przy dobrej muzyce, nabyć prezenty gwiazdkowe dla znajomych foodies czy uzupełnić domowy zapas słoików.
Się dzieje:
  • Soho Factory na Mińskiej, w weekend 14-15 grudnia zaprasza na 8 edycję mojej ulubionej świątecznej wyprzedaży różności, czyli Przetwory. W niepowtarzalnej artystycznej atmosferze zgubimy się wśród zajętych swoim światem młodych pasjonatów recyklingu z całej Europy. Kto nie był tam wcześniej, ten nie zrozumie dlaczego wracam tam co roku, nawet jeśli nic nie kupuję. Karmić będą dobrze znane ekipy- Beirut hummus bar, Krowarzywa, Bobby burger, Co Ja Ciacham, Bella BEZA czy Tornado Cafe. Można tam kupić wszystko- od spinek do mankietów i kolczyków, poprzez tekturowe meble, aż po dwuosobowe fartuszki służące do picia szotów. Tak, dwie osoby zakładają długi, wspólny fartuch, piją wódkę i zagryzają ogórkiem. Holenderskie projektantki się cieszą i biją brawo. Jaką rolę odgrywa w tym fartuch? Ot, tajemnica. To właśnie Przetwory... Tegorocznym tematem imprezy jest Młodość na starość. Wstęp kosztuje 5 zł.
  • Chwila Klub organizuje przedświąteczne eventy. Już 18 grudnia o 21 pokaz filmu To właśnie miłość. Wcześniej zadbają o podkręcenie świątecznego klimatu przez odpowiednio dobraną muzykę. Obiecali, że poleci Sinatra i Ella Fitzgerald :). A już 21 grudnia coś, co lubimy najbardziej, czyli impreza taneczna ŚLEDZIK. Za 8 zł na barze dostaniemy wspomnianego śledzika, oczywiście w komplecie z wódką. Impreza będzie gruba, pewnie tak jak Typowe Andrzejki. Organizatorzy zachęcają do przebrania się za Mikołaja, Mikołajową, choinkę, elfa tudzież innego renifera. Warto to zrobić, ponieważ na przebierańców czekają niespodzianki. Już ja wiem jakie :3. Przebrałam się na Gatsby Party i nie żałowałam... Wejście za free.
  • ROOM 13 14 grudnia świętuje BARTENDER DAY. Formuła imprezy jest prosta: co godzinę jeden z barmanów stawia wszystkim kolejkę i strzela confetti. Wygląda to trochę na niesamowity mindfuck, ale kto nie kocha absurdów :D? Wjazd za 15 zł. Ponadto 15 grudni będzie można u nich pobawić się na imprezie SPONTANICZNA NIEDZIELA. Tym razem wejście za darmo. Na barze specjalne promocje- szoty za 2 zł, Jack Daniels za 15 zł, Ballentine's z colą/sprite za 15 zł i cuba libre za 18 zł.
  • Tygmont jak co wtorek zaprasza panie na Ladies Night. Darmowe drinki i wejście za free.
  • Cuda Na Kiju Multitap Bar 19 grudnia o 19 odbędzie się koncert Muzyczne Chwile z Maćkiem i Krzyśkiem. Będzie zabawnie, alternatywnie i zajawkowo- chłopaki mają poczucie humoru. Jest to też okazja do spróbowania Świątecznego...

środa, 11 grudnia 2013

Słońce w La Chica Sandwicheria

W ostatnim update pisałam, że nowa mokotowska knajpa z kanapkami otworzyła swe podwoje 4 grudnia. Jako, że mijał już prawie TYDZIEŃ od otwarcia, a mnie tam nadal nie było (skandal), postanowiłam wpaść na śniadanie. Zachęcał mnie fakt, że ta serwująca latynoskie sandwiche kafejka przewidziała promocję- kolumbijska kawa jest do śniadania gratis.



A w La Chica Sandwicheria praży słońce...

Po niespełna 50-minutowej podróży (Tak, na śniadanie jechałam. Tak, byłam tego świadoma.) dotarłam na miejsce. Wskazówka dla dojeżdżających- jeśli jesteście tak leniwymi bestiami jak ja i nie chce wam się przechodzić przez 15 minut przez to masakryczne przejście przy Galerii Mokotów, to jedźcie tam autobusem. Przystanek znajduje się po tej samej stronie ulicy co Sandwicheria, więc unikniecie chodzenia po kładce. 
Weszłam do środka. Nie wiem czy to taka pora (ok. 11) czy też miejsce nie ma jeszcze swoich stałych bywalców, ale wnętrze świeciło pustkami. Było jasno, kolorowo i słonecznie, co jest zasługą świetnego wystroju i przeszklonego frontu. Na niskich ławach piętrzą się barwne poduszki, na stołach stoją pojemniki z pomarańczami i ananasami, na ścianach wiszą świetne, ciekawe obrazki i zdjęcia zrobione w Ameryce Południowej, a całości dopełniają fotele z jasnej wikliny. Zamówienie przyjmowała ode mnie bardzo sympatyczna pani kelnerka, która miała mi wiele do powiedzenia na temat pozycji w menu oraz potrafiła pomóc mi z wyborem. W La Chica Sandwicheria możemy zjeść:

  • BLT (bekon, sałata, pomidor, karmelizowana cebula)
  • Miami Vice (smażone jajka, bekon, awokado)
  • Wake Up (jalapeno hummus, karmelizowana cebula, ogórek, pomidor, sałata)
  • Cubano (pulled pork marynowany w mojo, szynka, ser, pikle)
  • Tango Mango (grillowany kurczak, świeże mango, sałata, czerwona cebula)
  • Bean Burger (burger z czerwonej fasoli z płatkami owsianymi i masłem orzechowym, sałata, pomidor, awokado)
  • Crab Cake (burger z białego mięsa kraba i tłuczonych ziemniaków, sałata, appleslaw)
Zdecydowałam się na Tango Mango- sandwicha z kurczakiem, na którego trzeba było chwileczkę poczekać, gdyż cytując panią zza kontuaru: to jest porządne grillowane mięso xD. Okazało się, że młynek do kawy nie działa, więc moją upragnioną małą czarną szlag trafił. Mówi się trudno, cóż zrobić- zamówiłam więc Wostok granat-daktyle (i była to świetna decyzja). Do wyboru mamy jeszcze Afri-colę, napoje Fritz, John Lemon i Bombillę. Poza butelkowanymi softami można napić się świeżego soku, koktajli, kawy, herbaty, wody czy zwykłej coli. Niestety nie ma mojej ulubionej opcji- Coli Zero. Jest to minus nie tylko dla tych, co to tak jak ja oszczędzają kalorie na napojach (strasznie śmieszne...), ale również dla cukrzyków.


...ławy zasypane są kolorowymi, wzorzystymi poduszkami, które kontrastują z turkusową barwą ścian...



...a wiklinowe meble przywodzą na myśl plażowe kosze. Nic, tylko zafundować sobie picie ze słomką (drinków z palemką brak) i poczuć wakacje w środku zimy.

Leniwa atmosfera udzieliła się również mi, kiedy czekając na kanapkę słuchałam latynoskiej muzyki wybieranej na bieżąco przez obsługę. Nie wiem co takiego jest w tym miejscu, czy w tej muzyce, że w pewnym momencie już wszyscy kiwali się do rytmu- i kucharz, i pani zza baru i ja.  Koniec końców moja kanapka trafiła na stół. Oto i ona. Podana na kubańskim, kanciastym chlebie, z miseczką corn salsy.





Sandwich Tango Mango



Muszę powiedzieć, że robi wrażenie. Cienkie, lekkie pieczywo nie zagłuszało intensywnych smaków głównych składników. Kurczak był soczysty w środku i mocno zgrillowany z zewnątrz. Czuć było na nim marynatę, bądź przyprawy, którymi został natarty. Do tego gruby plaster świeżego mango i słodka, karmelizowana cebula. Wydaje mi się, że był tam jeszcze jakiś delikatny sos, ale zaniedbałam swoje obowiązki i po prostu pochłaniałam swoje śniadanie bez przeprowadzania śledztwa. To co jest kolejnym niewątpliwym plusem, a co ja uwielbiam w knajpach z kanapkami, to miseczka z sałatką. Tutaj mamy corn salsę, w której skład wchodzi kukurydza, czerwona cebula, kolendra i drobno posiekana ostra papryczka. Był to bardzo udany dodatek, który harmonijnie współgrał smakowo z sandwichem. Czy było to bardzo ostre? Nie. Papryka pokrojona jest na tyle drobno i jest jej taka ilość, że ludzie, żywiący się żywym ogniem nic nie poczują, a Ci co lubią "tak trochę czasem" będą usatysfakcjonowani. Niemniej jednak, ludzie bardzo,bardzo wrażliwi mogą tego nie przeżyć.
Kiedy skończyłam, byłam raczej najedzona. Jednak było w menu jeszcze coś, czego nigdy nie jadłam, a koniecznie chciałam spróbować. W końcu na deser zawsze znajdzie się miejsce, prawda? I tak oto zamówiłam Key Lime Pie:



Key Lime Pie

Na górze była warstwa delikatnego, śmietankowego kremu posypanego skórką otartą z limonki. Pod nią gładki, gęsty krem mleczno-limonkowy. Na samym dole wyjątkowo chrupiący spód z kruchego ciasta. Razem- deser idealny. Słodko-kwaśny. Miękko-chrupki. Będzie smakował fanom cytrusów i klasycznej francuskiej tarte au citron. 
Wyszłam z La Chica Sandwicheria najedzona i w świetnym humorze. Dziś już wiem, że muszę tam wrócić, żeby spróbować innych kanapek, z Crab Cake i Cubano na czele. Właścicielce życzę, żebym miała problem z dostaniem stolika, kiedy przyjadę tam następnym razem :). Pasjonaci są tego warci. 


Jadłam w La Chica Sandwicheria na ulicy Obrzeżnej 5B. Ceny za kanapki wahają się od 15 do 25 zł, deser za 10 zł, napoje 4-10zł. Są opcje wegetariańskie. Można płacić kartą.

Święta, ziom

Grudzień, czas wszechobecnych, sztucznych choinek, czerwonych kokard, kolorowych lampek i Last Christmas forsowanego przez każdy większy sklep, radio czy kafejkę. Nasze otoczenie raczy nas kolędami i popowymi, świątecznymi hitami wręcz do porzygu, ale nie ma co się irytować. Końca wciąż nie widać, a są wśród nas tacy, którym ta atmosfera się udziela. Ja uwielbiam grudniowy, komercyjny klimat. I tak, kocham spacery po oświetlonym, udekorowanym Nowym Świecie. Co z tego, że to wszystko ma mnie skusić do wydania hajsów? Ładnie jest. Cytując klasyka: nienawidziciele będą nienawidzić!
Skoro już siedzimy sobie w świątecznym klimacie to na pewno warto kilka rzeczy sobie polecić.

1. Zimowe kawy w sieciówkach

Kto z nas nie lubi strzelić sobie Caramel Macchiato w Starbucks czy Żółwia w Coffee Heaven? Jak co roku, mamy okazję spróbować limitowanej edycji świątecznych kaw w naszych ulubionych miejscach. Zdarzyło mi się już klika z nich pić, a o innych słyszałam co nieco od znajomych. Co więc mamy w ofercie?



W Coffee Heven wybierzemy spośród trzech smaków kawy- Praline Latte, Chocolate Chilli Latte i Gingerbread Latte. Ci, co to kawy nie, mogą spróbować grzanego cydru. Nie wiem czy to smaczne, bo za tę cenę mogę sobie kupić na mieście cydr zimny i w butelce, i w takiej postaci jednak lubię go najbardziej ;). Dwie pierwsze kawy należą do mniej słodkich, o klasycznym, lekko czekoladowym smaku. Chocolate chilli może być dobrą alternatywą dla tych, którzy lubią ostry posmak lub szukają wrażeń, chociaż według mnie ci, dla których czekolada z chilli to nadal egzotyka, są mocno zacofani :). Gingerbread latte to moja ulubiona z całej serii. Najsłodsza, oblana syropem piernikowym, z małym ciasteczkiem w kształcie ludzika. Zabawne uczucie, kiedy Twoja kawa na Ciebie patrzy.



W Starbucks również trzy świąteczne propozycje. Kolejno: orange mocha, toffee nut latte i pierniczkowa latte. Jako, że nie jestem fanką połączenia pomarańcza-kawa, skusiłam się tylko na piernik i toffi. Najbardziej smakowała mi pierniczkowa- oprószona delikatną, korzenną przyprawą o wyraźnie wyczuwalnej nucie imbiru, słodka, z bitą śmietaną. Toffee nut latte miała posypkę, w postaci drobnych kryształków o smaku toffi i syrop orzechowy (a przynajmniej orzechowa w posmaku była kawa sama w sobie).

Która z kaw smakowała mi do tej pory najbardziej? Gingerbread latte w Coffee Heaven. Co mnie zdziwiło- żadna z tegorocznych świątecznych kaw nie ma nuty przewodniej w postaci cynamonu. Cóż, może za rok.

2. Piwo Świąteczne z browaru Kormoran.



Browar Kormoran doskonale znamy z takich pyszności jak Jabłko w Piwie, Wiśnia w Piwie czy moja ulubiona Śliwka w Piwie. W tym roku oferuje nam ciemne, mocne piwo o wybitnie świątecznych cechach. Przyjemna jest już sama jego ciemnowiśniowa barwa, nie wspominając nawet o aromacie jaki spowija nas przy nalewaniu. W nozdrza uderza najwyraźniejsza, goździkowa nuta, potem nieco imbiru, cynamonu i delikatna skórka pomarańczy. W tle gra łagodnie ziele angielskie. W smaku słodkie, rozgrzewające, gładkie. Długo pozostawia na języku posmak świątecznego ciasta. Zdecydowanie słodsze niż klasyczny porter. Tak, wiem, że już pisałam o Świątecznym. Tak, wiem, że się powtarzam. Po prostu to piwo jest tak, przepraszam, ZAJEBISTE, że trzeba go spróbować. A najlepiej to sobie kupić i w święta pić, o.

3. URBAN MARKET

Kolejne wydarzenie, na które przybyć nie mogę, bo praca, ech. Must be there wszystkich warszawskich foodies. Wielki jarmark i święto kultury jedzenia w 1500m2 do wynajęcia odbędzie się 15 grudnia w godzinach 12-18. Całość podzielona jest na panele: Delikatesy, Home&Food Design, Beauty oraz Kids. Można będzie spotkać tam laski z RICOS TACOS, spróbować wege potraw od Mezze czy kupić słoikowe przetwory z LuxPomada (a przecież słoje lubimy najbardziej <3). Będzie można zjeść pyszności i obkupić się w dobra nadające się do przechowywania na całą zimę.

4. Chrum.com
Skoro już o kupowaniu i prezentach mowa, to pozwolę sobie polecić moje ostatnie odkrycie. Warszawska marka odzieżowa Chrum.com oferuje koszulki, bluzy, czapki, torby i maskotki z zabawnymi nadrukami nawiązującymi do stołecznej rzeczywistości oraz postaci popkultury. Jeśli chcemy kupić jako prezent ciuch, to warto wybrać się właśnie do ich sklepu, mieszczącego się zaraz przy BUWie. Wspieramy w ten sposób polskich projektantów, no i kupujemy zajebiste ciuchy :p. Same profity. Tak samo jest zresztą z Pan Tu Nie Stał, których projekty uwielbiam...
Widzicie, ja to nawet jak kupuję ciuchy to muszę mieć takie w nadruk z żarciem, albo ze sklepu, który reklamuje się hasłem Garmaż Odzieżowy.


Foteczki kaw pochodzą ze stron kawiarni Coffee Heaven i Starbucks. Zdjęcie Świątecznego pobrałam ze strony opiwie.wordpress.com. Zdjęcie poduszki Szynki pochodzi ze strony chrum.com.

wtorek, 10 grudnia 2013

Piję, by smakować

Ile razy słyszałam już tekst: "Nie napiję się z Wami, bo nie lubię piwa.". Dla mnie to stwierdzenie porównywalne z "Nie lubię pizzy.". Niewiele osób wie, że to, co jest dostępne w marketach i w większości pubów to znikoma reprezentacja tego, co znamy jako piwo. Dam sobie uciąć rękę, że każda osoba na świecie mogłaby znaleźć piwo, które by jej smakowało, gdyby tylko poszukała.
Idealnym miejscem do szukania własnych smaków jest pub Kufle i kapsle. Dzisiejsze odkrycia zawdzięczam nowemu znajomemu, który zupełnym przypadkiem zaprowadził mnie do tego świetnego przybytku. Podzielił się ze mną wiedzą na temat procesu wytwarzania poszczególnych gatunków, miejsc, które warto odwiedzić oraz tych, które lepiej omijać. 
W Kuflach i kapslach napijemy się niedostępnych szerokiej publiczności trunków. Wypijemy wiele dzieł małych, polskich browarów i tych, które są sprowadzane z zagranicy. Zdecydowanie wartą polecenia ofertą jest Deska piw- za 16 zł spróbujemy czterech szklaneczek wybranych przez nas piw. 



Moja Deska dobrana przez M.

Skrótowo- co dzisiaj piłam i jak to smakowało? Piłam według wskazówek znajomego: od najjaśniejszego, poprzez czerwone aż po najciemniejsze.
1. Pacific pale ale- lekkie, nieco cytrusowe, wyraźnie owocowe piwo o mocnym aromacie. Rześkie, nadające się idealnie na spotkania ze znajomymi. Najlżejsze ze wszystkich, co w sumie nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, że pozostałe piwa na mojej desce były ciemne. Będzie smakowało fanom komercyjnego pilsnera i pszenicznego.
2. Bombina Blues robust porter- delikatny, miękki porter o ciepłej, gładkiej konsystencji. Lekko słodki, mało goryczki. To łagodne, ciemne piwo.
3. CRACK american stout- cięższe, ciemne piwo o aromacie kawy i czarnej porzeczki. Wyższa goryczka, ciepły i gładki. Przyjemnie rozlewa się na języku. Więcej goryczki niż Bombina Blues.
4. Świąteczne christmas ale z browaru Kormoran- to coś, co mogłabym polecić osobom, które lubią mniej goryczkowe, słodsze piwa. Najciemniejsze i zarazem najdelikatniejsze piwo na mojej Desce. Gładkie, o wysokiej pijalności. W aromacie dominują goździki i imbir. W smaku wyczujemy również piernik i wiśnie. Przepyszne, słodkie, deserowe piwo. Smakowało mi najbardziej. Pozostawia przyjemny posmak na języku jeszcze przez długi czas po wypiciu.



Szklaneczka Świątecznego.


Poza Deską, pozwoliłam przedstawić sobie jeszcze dwa piwa, które miały być zupełnie wstrząsającym doświadczeniem. Kto pił IPA, ten wie, co mam na myśli. Indian Pale Ale to piwo, które powstało, by marynarze mieli co pić podczas długich rejsów. Jest bardzo mocno chmielone, by zapobiec szybkiemu zepsuciu, więc jest to piwo o bardzo mocnej goryczce. Nie jest to trunek dla początkujących piwoszy- te smaki trzeba umieć docenić. Dwie cechy charakterystyczne dla IPA to wysoka goryczka i posmak cytrusów. To mieszanka wysoce uzależniająca.
Zaczęliśmy od Cannebal IPA. Miało być preludium, które pozwoli mi zmyć z języka słodki, goździkowy posmak Świątecznego. To klasyczne, dość rześkie IPA o wyraźnym aromacie i smaku skórek cytrusowych (cytyryna, pomarańcze, grejfruty), które są wygaszane przez stosunkowo mocną goryczkę. Krótko zostaje na języku. Skutecznie oczyściło i przygotowało me kubki smakowe na piwo, które miało być gwoździem programu, browarniczym arcydziełem.



Butelka po Double Dealer. Komiksowa etykieta jest urocza.

Double Dealer. IPA z włoskiego browaru Revelation Cat, ważona w Anglii. O mamo. Jakby to ująć- nazwa dokładnie oddaje to, czym jest. To podwójnie chmielone IPA, do którego produkcji wykorzystywane są specjalne odmiany chmielu. Jest dwa razy bardziej cytrusowe i dwa razy bardziej goryczkowe niż klasyczne piwa tego gatunku. Po skoncentrowanym, mocnym aromacie i posmaku owoców przychodzi niezwykle mocna, uderzająca dawka goryczy. Jakieś 5 minut później wraca mieszanka delikatnych cytrusów i lekkiej goryczki, która utrzymuje się na języku jeszcze co najmniej przez godzinę po wypiciu. Nie jest to piwo, które pije się na co dzień. Wystarczy jedno, by nasycić kubki smakowe i rozkoszować się tą niezwykłą kompozycją.

Gdzie można wypić piwo, by smakować:
Kufle i kapsle
Po drugiej stronie lustra
Piw Paw
Cuda na kiju
Pub pod baryłką- najtańszy Guinness w Warszawie. 0,5 l za 12,50 zł.
Rodzinka Bis- Pejzażowa 2, Warszawa. Sklep z nieziemskim wyborem piw, o którym nikt nie wie. Wybierając się do Rodzinki Bis zwracajcie uwagę na daty ważności- przy tej ilości butelek zdarzają się im egzemplarze przeterminowane. 

piątek, 6 grudnia 2013

Leczniczo. Krupnik.

Z czego leczy?
Z tęsknoty za domem. Bo kiedy się gotuje, całe mieszkanie słodko i ciepło pachnie warzywnym wywarem.
Z samotności. Bo nie potrzebujesz nikogo, żeby ugotował Ci ciepłą zupę. Sam możesz to zrobić, w wyjątkowo prosty sposób. No i nikt Ci obiadu nie zje.
Wreszcie- z przeziębienia. Idealnie uzupełnia obowiązkowe grzanie się w łóżku, kiedy nos zapchany, a gardło zdarte od kaszlu.


To nie jest krupnik jaki znacie. Nie ugotowałaby Wam go babcia. Moja wersja jest lekka, zdrowa, wegańska, a przy tym tania.

Składniki:
  • włoszczyzna- kawałek selera, cztery spore marchewki (im więcej tym słodszy i bardziej kolorowy wywar), dwie pietruszki, kawałek pora, gałązki dowolnych ziół- u mnie natka pietruszki.
  • czerwona cebula
  • dwa ząbki czosnku
  • liście laurowe
  • ziarenka pieprzu
  • suszony tymianek/majeranek
  • sól
  • kasza
  • świeża natka pietruszki, dla tych co lubią.
Sposób wykonania:

Najpierw robimy bulion warzywny. Włoszczyznę obieramy, myjemy i kroimy na kawałki. Marchew i pietruszkę w grube plastry, pora w plasterki, selera w dużą kostkę. Cebulę obieramy i kroimy w duże pióra. Ząbki czosnku bez obierania kroimy na połówki. Warzywa wrzucamy do garnka na rozgrzany olej. Gdy się przyrumienią zalewamy całość wrzątkiem, tak by woda przykryła warzywa. 
Dodajemy liście laurowe, kilka ziarenek pieprzu, gałązki świeżych ziół. Gdy zupa zawrze zmniejszamy ogień do najmniejszego i gotujemy ok. 1,5-2 godzin do uzyskania odpowiednio intensywnego smaku. 

Odcedzamy wywar. Lubiane warzywa kroimy w mniejsze kawałki i dorzucamy do zupy, a resztę wyrzucamy lub chomikujemy (na przykład po to, by wykonać bubble&squeak, o którym napiszę niebawem). Doprawiamy solą, pieprzem, suszonym tymiankiem lub majerankiem. 

Dosypujemy kaszę. Ilość zależy od gęstości, którą chcemy uzyskać. Ogólna zasada jest taka, że jeśli wydaje Ci się, że dałeś za mało kaszy, to znaczy, że jest to odpowiednia ilość.. Ja zawsze daję za dużo. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy, aż kasza napęcznieje i zrobi się mięciutka, a zupa zgęstnieje. Szamiemy posypane posiekaną natką pietruszki, lub bez. Jak kto woli.

czwartek, 5 grudnia 2013

Update 5-13 grudnia

Się je:



  • DINER 55 wprowadził ofertę: drugi burger z frytkami 50% off. Żeby dostać zniżkę należy skorzystać z posta zamieszczonego na ich funpage. We wtorek 10 grudnia cykliczny Taco Tuesday, czyli taco za 4 zł sztuka. Będzie organizowane Taco Challenge, czyli: osoba która zje najwięcej tacosów nie musi za nie płacić i w bonusie dostaje 3 shoty tequilli. Drugie miejsce to dwa szoty i 50% zniżki na jedzenie, które pochłonęła. Trzecie miejsce - jeden szot i 30 % zniżki. 
  • La Chica Sandwicheria to knajpa z kanapkami. Otwarta została 4 grudnia. W menu sandwiche inspirowane kuchnią kubańską i latynoską, desery (między innymi Key Lime Pie) i napoje. Ceny wahają się w okolicach 15-25 zł.
  • Barn Burger wprowadza nowego sezonowego burgera Wygrywam z Anoreksją. Za 26 zł dostaniemy 200 g wołowiny, potrójny bekon (połowa na chrupko, połowa na tłusto), placek ziemniaczany, cheddar, sos z zielonego pieprzu. Warzyw brak. W zestawie pyszne frytki, sos BBQ i salsa fresca.
  • American Candies sprowadza ze stanów wyjątkowe smaki Pringle's. Za 14,99 zł można spróbować chipsów o smaku Ranch czy Cheddar.
  • Slow Food Eat Good od poniedziałku 9 grudnia rozszerzają ofertę o pankejki. Można będzie spełnić swoje pornfoodowe fantazje wybierając spośród szerokiej listy dodatków słodkich i słonych.
  • Kraken Rum Bar 3 grudnia wprowadził do menu Gravlax- skandynawski specjał z łososia marynowanego w ziołach i warzywach. Do oferty weszło również Anchor Steam Beer.
  • Tel-Aviv we współpracy z Marrakesh Cafe zaprasza na Chanukę, która trwa od 2 grudnia do dzisiaj, 5 grudnia do godziny 23. W progach lokalu przy Placu Zawiszy czeka specjalne, chanukowe menu. Wszystko wegańskie, dostępne również opcje bezglutenowe.
  • Warburger 1 grudnia wprowadził do menu sezonowego burgera- Burger Bacy. W środku bigos staropolski, grillowany oscypek, rukola i musztarda miodowa. Cena: 26/27 zł, nie jestem pewna :).
  • Krowarzywa oferuje swoim klientom nabycie bonu prezentowego. Za 19 zł można sprezentować znajomym lub rodzinie wegańskiego burgera i dowolny napój.
  • Leniviec w dniach 7-8 grudnia podaje skandynawski bufet śniadaniowy. Za ok. 25 zł najemy się do woli, a na stole znajdą się między innymi: gravlax, suszony pstrąg i pasta z makreli z różowym pieprzem, szwedzkie klopsiki, naleśniki z leśnymi owocami i duńskie ciasteczka. Napoje dodatkowo płatne. Bufet jest dostępny w godzinach 9:00-14:00.
  • JAKIE TACO od 4 grudnia gotuje swoje meksykańskie specjały w klubie Powiększenie. Spróbujecie tam tacos i quesedillas znanych z jeżdżacego po warszawskich ulicach foodtruck'a.
  • Bobby Burger otwiera swoje podwoje na ulicy Zwycięzców już w tę sobotę, 7 grudnia. Od 11 do 20 zniżka 50% off na jedzenie, a od 17 do wyczerpania zapasów dostaniemy welcome drinka.
Się dzieje:
  • Chwila Klub zaprasza na MOLOTOV COCKTAIL PARTY, epicką imprezę taneczną, która odbędzie się 6 grudnia. Będzie grubo, jak zawsze. Wejście za free. W klubie do nabycia wejściówki na Najlepszego z Najgorszych Sylwestrów. Warto zaopatrzyć się w nie wcześniej, ponieważ klub nie prowadzi rezerwacji na ten wieczór, a bilety pewnie szybko się rozejdą. Za 180 zł open bar na wódkę, piwo lane i wino, bufet- sałatki, koreczki, paszteciki, mięsa i sery, ciepłe danie i inne zagrychy, a o północy lampka szampana. Za konsoletą stanie uwielbiany przez bywalców Chwili Najgorszy DJ Tito.
  • Klub 55 we współpracy z Mr. Pancake organizuje 13 grudnia coś, na co osobiście czekam z niecierpliwością: czwartą edycję Pornfood Party. Nie wiem jak Wy, ale ja będę i zamierzam tarzać się w bitej śmietanie do rana, popijając tequilę. Żeby wejść za darmo należy wpisać się na listę fb.
  • ROOM 13 na Mazowieckiej kontynuuje tradycję swoich świetnych, czwartkowych ladies nights. W ramach imprezy panie mają open bar od 22 do 2 nad ranem. Na barze drinki przyrządzane na zamówienie- coś czym ROOM 13 wyróżnia się na tle innych klubów. Możemy napić się między innymi Krwawej Mary, Malibu z sokiem pomarańczowym czy Ballentine's ze spritem. Panie wejście za free, panowie za 15 zł.
  • Muzeum im. Jana III Sobieskiego w Wilanowie 6 grudnia zaprasza na instalację świetlną rozmieszczoną na przestrzeni pałacowego ogrodu o nazwie Labirynt Świateł. Wejście za darmo, będzie fajnie.
  • Sen Pszczoły 6 grudnia organizuje SZKOLNĄ DYSKOTEKĘ. Zagrają koledzy ze starszych klas, wejście do 24 kosztuje 5 zł, po 24- 10 zł. W programie szkolne gry i zabawy, nie zapomnijcie o laczkach na zmianę :3.
  • Leniviec w dniach 13-15 grudnia będzie bawił się w laboratorium chemiczne. Przystojni, lenivcowi barmani będą przygotowywać drinki molekularne. Byłam, piłam, widziałam, polecam. Zwłaszcza barmanów, o tak. Poza tym już 6 grudnia ekipa zza baru zaprasza na mikołajkową domówkę. Czekają promocje na barze i oczywiście moi ulubieni panowie zza baru.
  • Tygmont zaprasza na kolejną odsłonę Ladies Night. Darmowe wejście i drinki dla pań. Kto chce ten skorzysta, aczkolwiek ja polecam ROOM 13, który jest naprzeciwko... Lepsze drinki i fajniejszy wystrój. Dodatkowo menu Tygmontu zostało rozszerzone o wybór burgerów i przekąsek w cenach 15-24 zł.
  • W Pałacu Kultury 8 grudnia, w niedzielę odbędzie się 10 edycja Mustache Yard Sale. Idealna okazja, by kupić swoim bliskim niebanalny, unikatowy prezent, a jednocześnie wspomóc polskie niezależne rękodzieło. Za każdym razem atmosfera MYS jest niesamowita, można poznać oryginalnych twórców, nowe marki, zajarać się pozytywnie zakręconymi ludźmi. Wejście za darmo. Polecam. Ja będę na pewno.

Top 5 najlepszych kanapek w Subway

Ponieważ jadłam już zdecydowaną większość kanapek oferowanych w Subway, czuję się w obowiązku poinformować o tym, czego na pewno warto spróbować i z czym to jeść.

1. Spicy Italian z dodatkowym serem i bekonem. Sos BBQ+ kowbojski
Chyba nie jest to dla nikogo jakąś specjalną niespodzianką, że wtorkowa kanapka dnia znajduje się na pierwszym miejscu? Plasterki salami i pepperoni na gorąco niesamowicie dobrze zgrywają się z bekonem dodawanym na specjalne życzenie. Do tego już tylko sałata, oliwki, pomidory, pikle, dużo czerwonej cebuli i parmezan z oregano. Pikantne i pyszne. Naturalnie, Włoskie BMT, czyli Spicy Italian z szynką, znajduje się na tym samym miejscu w tym rankingu.



2. Klopsiki z dodatkowym serem, oliwą i octem.
O, tak, tak. Nikt nie lubi tej kanapki, wszyscy się boją. Bleeee, dziwaczna, jakieś mięso mielone i sos pomidorowy. Okej, wyjaśnijmy sobie coś- te klopsiki są pyszne. Sos pomidorowy też dobry, a ja wybredna pod tym względem jestem. Pracownicy Subway odradzają dodatkowe warzywa i sosy, a wg mnie da się jeszcze bardziej odpicować tę kanapkę. Świetnie komponują się tutaj oliwki, duża ilość czerwonej cebuli i ewentualnie pikle. Mam ostatnio jakieś zboczenie na punkcie tych pikli... Warto wziąć jeszcze parmezan, oregano, pieprz i oliwę z octem.



2. Cordon Bleu z miodową musztardą/sosem cezar
Nowa kanapka na którą składa się porcja grillowanych stripsów z kurczaka, plaster szynki i ser. Z dodatkowym serem nawet lepsze- w sumie jak wszystko w Subway xD. W tej opcji proponuję sałatę, pomidory, świeżego ogórka, paprykę i cebulkę. Do tego pieprz.



3, Tuńczyk z oliwą i octem; pasta rybna dodawana na zimno.
Jedna z moich ulubionych kanapek. W sumie ciężko mi się zdecydować czy lepsza jest gdy na tostowany chleb z serem dodaje się tuńczyka czy gdy tostuje się go razem z chlebem. Obie opcje mają wśród nas porównywalnie wielu fanów. Ja przeważnie jem w opcji na zimno. Niewiele jest rzeczy, które tak podbijają smak pasty z tuńczyka jak ocet i czerwona cebula. Pikle też dają tu radę.


4. Veggie Patty z sosem BBQ+kowbojski
Duży kotlet sojowo-warzywny, długo tostowany. Kiedy pierwszy raz go przygotowywałam, ślinianki odruchowo zaczęły pracować intensywniej. Pięknie pachnie i apetycznie wygląda. Smakuje podobnie- jest idealny. Najlepiej podkreśla go lekko pikantny sos i odrobina BBQ. Warzywa pasują wszystkie, z przewagą czerwonej cebuli.
Fotki pochodzą z oficjalnych stron Subway, nie jestem ich właścicielką. Jak będzie okazja to dorzucę jakieś własne zdjęcia.

Czego warto jeszcze w Subway spróbować? Przede wszystkim ciasteczek. Są kosmicznie dobre. Zwłaszcza te z orzechami macadamia i białą czekoladą. Z kawałkami ciemnej czekolady również są smaczne, chociaż te w wersji sernik malinowy mają najwięcej fanów wśród moich znajomych. Może mój osobisty ranking wynika z mojej awersji do malin :).

Śniadanie mistrzów vol 1

Śniadanie nr 1
Jest początek miesiąca, więc czemu by nie zdrowo i na wypasie? Jest dość proste, ale jakie pyszne. Dziwi mnie, że niewiele osób umie robić jajka w koszulkach, chociaż tak naprawdę jest to chyba najszybszy i robiący najmniej syfu sposób ich przygotowania.


Herbata imbirowo-cytrynowa, tosty z serkiem kremowym i pomidorami, sałatka z jajkami w koszulkach.

Sałatka w wersji podstawowej, czyli co kto lubi. U mnie jest to sałata lodowa, zielone oliwki, pomidory, papryka. Do tego sos: 2/3 oliwy i 1/3 octu balsamicznego, winnego lub soku z cytryny, sól i pieprz. 
Jajka w koszulkach robimy w następujący sposób: gotujemy w rondelku wodę z dodatkiem odrobiny octu lub soku z cytryny. Do miseczki wbijamy jajko. Wrzącą wodę mieszamy łyżką, by utworzyć lej, w który wlewamy zdecydowanym ruchem jajko. Gotujemy ok. 1,5-2 minut, do tego stopnia ścięcia żółtka, jakiego oczekujemy. Kładziemy na sałatce. Po rozcięciu koszulek widelcem otrzymujemy coś najlepszego na świecie:


Miłych, grudniowych poranków życzę, skoro śnieg za oknem. Czemu by nie z jajkami w koszulkach, w takim wydaniu jakie Wam najbardziej pasuje. Ja bardzo lubię je na chrupiących tostach...

A już jutro napiszę o tytoniu Mac Baren i podam przepis na krupnik inny niż znacie- konieczny do wypróbowania dla tych, którzy nie lubią tej zupy.



Ktoś tu dzisiaj ewidentnie sobie dogadza. Marks&Spencer Reduced fat honey roast ham crisps- szczerze polecam. Tak samo jak wersję salt&vinegar.

Apéritif

Cześć!
Zawsze marzyłam o prowadzeniu bloga kulinarnego, ale był to problem, ponieważ nie mam dobrego aparatu. W czasach, kiedy co druga osoba ma własnego bloga o tej tematyce nie rwałam się do zakładania własnego. To samo tyczy się recenzji knajp- mogłabym to robić, bo uwielbiam testować nowe miejsca, ale onieśmielała mnie zatłoczona nisza. Postanowiłam znaleźć jakąś własną tematykę, własne miejsce i mały świat. Odkryłam, że moje życie skleja w trzech miejscach trzy miłości: jedzenie, knajpy i imprezy.
Do stworzenia Ataku Słoja zainspirowała mnie moja mama. Kiedy zaczęłam jednocześnie pracować i studiować nie miałam czasu przyjeżdżać do domu (który nie jest wcale tak daleko od Warszawy jak można by się tego spodziewać). W pewien weekend przywiozła mi ogromną lodówkę turystyczną wypełnioną miłością- jedzeniem wszelkiego rodzaju i przetworami w nieśmiertelnych słojach. Wtedy zrozumiałam i zaakceptowałam: jestem studentką i do tego słojem. W słojach siła. Kto z nas nie ma ich w domu? Okazało się, że jakoś trzeba zagospodarować całe to dobro, które dostałam i stąd pomysł- będę gotować, robić zdjęcia i podawać przepisy. Na tanie, studenckie jedzenie w wersji słoikowej. Na jedzenie na bogaty początek i biedny koniec miesiąca. Na przetrwanie od pierwszego do pierwszego. No i jako foodie- będę opisywać co dzieje się na gastronomicznej mapie Warszawy. Szukasz ciekawego miejsca, do którego możesz zabrać kogoś na randkę, spotkanie, wychillowany wieczór? Szukaj tutaj. Szukasz informacji o fajnych imprezach na mieście? Tutaj będzie info. Będę pisać również o tych udanych i mniej udanych szeroko dostępnych produktach spożywczych i używkach. Bo mam gust i z opisami trafiam w sedno, o.
Niniejszym, witam na blogu kulinarno-lifestylowym. W słojach siła.


Pozdrawia Was piernikowy ludzik z Gingerbread latte, za którą zapłaciłam całe 2 zł. Elo.