Cześć!
Zawsze marzyłam o prowadzeniu bloga kulinarnego, ale był to problem, ponieważ nie mam dobrego aparatu. W czasach, kiedy co druga osoba ma własnego bloga o tej tematyce nie rwałam się do zakładania własnego. To samo tyczy się recenzji knajp- mogłabym to robić, bo uwielbiam testować nowe miejsca, ale onieśmielała mnie zatłoczona nisza. Postanowiłam znaleźć jakąś własną tematykę, własne miejsce i mały świat. Odkryłam, że moje życie skleja w trzech miejscach trzy miłości: jedzenie, knajpy i imprezy.
Do stworzenia Ataku Słoja zainspirowała mnie moja mama. Kiedy zaczęłam jednocześnie pracować i studiować nie miałam czasu przyjeżdżać do domu (który nie jest wcale tak daleko od Warszawy jak można by się tego spodziewać). W pewien weekend przywiozła mi ogromną lodówkę turystyczną wypełnioną miłością- jedzeniem wszelkiego rodzaju i przetworami w nieśmiertelnych słojach. Wtedy zrozumiałam i zaakceptowałam: jestem studentką i do tego słojem. W słojach siła. Kto z nas nie ma ich w domu? Okazało się, że jakoś trzeba zagospodarować całe to dobro, które dostałam i stąd pomysł- będę gotować, robić zdjęcia i podawać przepisy. Na tanie, studenckie jedzenie w wersji słoikowej. Na jedzenie na bogaty początek i biedny koniec miesiąca. Na przetrwanie od pierwszego do pierwszego. No i jako foodie- będę opisywać co dzieje się na gastronomicznej mapie Warszawy. Szukasz ciekawego miejsca, do którego możesz zabrać kogoś na randkę, spotkanie, wychillowany wieczór? Szukaj tutaj. Szukasz informacji o fajnych imprezach na mieście? Tutaj będzie info. Będę pisać również o tych udanych i mniej udanych szeroko dostępnych produktach spożywczych i używkach. Bo mam gust i z opisami trafiam w sedno, o.
Niniejszym, witam na blogu kulinarno-lifestylowym. W słojach siła.
Pozdrawia Was piernikowy ludzik z Gingerbread latte, za którą zapłaciłam całe 2 zł. Elo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz